Uaaa, zaszalałam. A raczej dałam ciała. "Miał być post" przestaje być tłumaczeniem, a zaczyna być moim mottem życiowym. I serio, miał być, ale los znowu sobie ze mnie zakpił i zdjęcia do posta zostawiłam na komputerze stacjonarnym w domu. A dom z kolei "zostawiłam" na miesiąc. Ale w końcu jestem. Niezbyt często przyznaję się do tych patetycznych klimatów nawiedzających moje mózgowie i serce,...
No i szlag trafił cały mój misterny plan regularnego blogowania. Posty miały być co 7-10 dni, a tu nagle 11, 12,13 i nadal nic. Nawet organizowanie czasu w kalendarzu z biedry nic nie dało. Przyszła pora na apatię, zniechęcenie, jesienną deprechę i przemęczenie materiału. Ilekroć zabierałam się za zrobienie zdjęć pracom wykonanym przez wakacje, moje 4 litery błagały o ponowny odpoczynek na kanapie....
A mówiąc mały mam na myśli naprawdę mały mix zdjęć. A wszystko przez to że... Pod względem fotograficznym przespałam te wakacje. Przespałam totalnie. Najpierw czas gdzieś się rozpływał, później zaś susza zabrała mi wszystkie kadry, które planowałam. Mogłabym się rozzłościć, drzeć się wniebogłosy i wierzgać nogami, ale co to da? Parę siniaków i ewentualnie zdarte struny głosowe. Mimo ewidentnego przewinienia z mojej strony,...
Czyli tak słodko to jeszcze nie było. Dzisiaj obłędnie pastelowe pudełeczko, które uświadomiło mi, że naprawdę lubię takie klimaty. Delikatne, dziewczęce, a może nawet dziecięce. Ba, nawet na pewno, bo toż to ze mnie wciąż dziecko. Wielki, rozwydrzony bachor*. Przyznam się Wam moi drodzy, że o ile 99,99% moich prac mi samej nie przypada do gustu i mam ochotę je wywalić, tak z...
Czyli część 2 faszyn seszyn z Alicją ;) Wstyd się przyznać, ale od czasu tamtych zdjęć rzadko sięgałam po aparat. W moim życiu dużo się teraz dzieje, stąd moje pasje lekko zeszły na drugi plan. Napawa mnie jednak dumą fakt, że udało mi się wrócić do 'w miarę regularnego' blogowania (4 posty w lipcu, helou! Ktoś to zauważył?). Niedługo zamierzam również wprowadzić na...
Nadszedł w końcu ten dzień. Ten dzień, w którym pierwszy raz na tym blogu pojawia się tutorial. Po tym wzniosłym początku czas przejść do sedna. Publikując post o zawieszkach decu w stylu babcinym obiecałam, że pojawi się wersja alternatywna, dla tych, którzy styl babciny pozostawiają babciom. Także oto i ona moi drodzy, oto i ona. Zaczynamy! Co jest nam potrzebne? -bejca wodna/ farba akrylowa...