Zapewne nikt nie spodziewał się, że po zapowiedzianej przeze mnie przerwie pojawię się tak...szybko? A tu proszę, proszę, zjawiam się ni stąd, ni zowąd i w dodatku dodaję post o tematyce, która, wydawać by się mogło, wymarła na tym blogu niczym dinozaury w kredzie. A jednak nie proszę państwa! (przy czym zaznaczam, iż nie mówię teraz o dinozaurach).
A zatem... miałam ostatnio okazję udekorować pudełeczko na ślub. Było to moje pierwsze podejście więc rozgrzeszam się ze wszystkich błędów. Wyszło jak widać, ale podobno nowożeńcom przypadło do gustu także (chwila wzruszenia) czuję się spełniona :) Wy jednak nie widzicie efektu końcowego, ponieważ z racji tego, że na ozdobienie kuferka miałam dramatycznie mało czasu (a wiemy jak długo schną lakiery na bazie rozpuszczalnika) zdjęcia wykonałam wcześniej a dopiero po wyschnięciu polakierowanych elementów-czyli o godzinie 22- mogłam je przykleić. A jak wyglądało to finalnie? Na środku, w miejscu łączenia się końców wstążki, przyklejone było serce w kolorze pudrowego różu, natomiast w środku oprócz imion młodej pary były drewniane wycinanki związane z nazwiskiem :) Dekorowało się nawet fajnie (może poza drobnymi przeciwnościami losu i własną głupotą, np. wydrukowaniem napisów do transferu ale nie w lustrzanym odbiciu...) więc niewykluczone, że kiedyś jeszcze chwycę za ślubne serwetki czy motywy i poszaleję.
Wspomnę też, iż ostatnimi czasy stałam się psychofanką Bruno Marsa i Taylor Swift (o rany, taka stara a zachowuje się jak nastolatka) ale oficjalnie się do tego nie przyznaję. Ja, taneczne beztalencie i nudziarz wszech czasów, za każdym razem gdy słyszę Uptown funk zaczynam podrygiwać i te dzikie pląsy można niemalże nazwać tańcem. Ale tylko po zmroku, gdy rolety zasłonięte,a cały dom śpi. Odkryłam w sobie talent taneczny, idę do you can dance, tak a proposito telewizyjnych niusów.
Co jeszcze ciekawego? Słyszeliście tą śpiewkę, że najwięcej wypadków zdarza się w domu? Otóż ostatnio doznałam tego na własnej skórze i skończyło się całowaniem posadzki w kuchni. Faza lotu trwała wyjątkowo krótko, telemarku nie było, także zasłużyłam na kiepskie noty. Tylko że sędziów nie było... Za to są 3 niewidoczne stłuczenia, które brak widoczności rekompensują mi wysyłaniem sygnałów o swojej obecności za każdym razem gdy chociażby przekręcę się na lewy bok. Lajf is brutal, nie ma co.
Tymczasem znowu znikam na jakiś czas i teraz mogę oficjalnie powiedzieć, że mam zamiar wrócić tutaj z głową pełną pomysłów, byle był tylko czas do ich realizacji. Ale wiecie jak to jest z obietnicami, kiełbasa wyborcza musi być...
Dozo!
Ach! I witam wszystkich nowych obserwatorów ;)
Dozo!
Ach! I witam wszystkich nowych obserwatorów ;)