Życzę Wam wszystkim pięknych, radosnych świąt spędzonych w gronie rodzinnym, z uśmiechem na twarzy. Zadowolenia z życia i cieszenia się każdą chwilą. Żeby dobry humor Was nie opuszczał, a jeśli jeszcze nie przyszedł, to żeby zawitał w Wasze progi. Bądźmy znowu dziećmi i spędźmy te święta jak za starych, dobrych lat.
Uwielbiam ten moment, gdy niczego nieświadoma, po wstaniu z łóżka idę odsłonić roletę a moim oczom ukazuje się sad pokryty śniegiem. Cieszę się wtedy jak dziecko. Póki co, jeszcze tego momentu nie było, ale był już przedsmak, albowiem i szron tworzy piękne pejzaże :) Co prawda to nie to samo co widzieć półmetrowe zaspy śniegu ale cieszmy się tym, co mamy :)
Mówiłam, że zaprezentuję Wam moje ostatnie decoupageowe prace. Ale z racji tego, że nie wszystko poszło po mojej myśli nadal czeka na mnie 8 szklanych (czyli tych najgorszych! szklana, obła powierzchnia do dekorowania=horror, dramat i tragedia) bombek do ozdobienia, kupionych przez siostrę. Ale czasu brak więc może na przyszłe święta będą gotowe, ewentualnie zrobię bombki w kurczaki na Wielkanoc. Trzeba być w końcu awangardowym w dzisiejszym świecie.
Także pokazuję Wam miks prac zeszłorocznych i tegorocznych.
1) Tradycyjna bombka szklana
Dekorowana oczywiście od zewnątrz. Nie jestem w tym dobra, ale mam nadzieję, że dojdę kiedyś do wprawy.
2. Bombka akrylowa dekorowana od wewnątrz
Czyli dwuczęściowa.
Do kompletu dla tej bombki ozdobiłam świeczkę metodą szuszarkową (kto by pomyślał, że można coś przykleić nie używając kleju?) zaś akrylowa bombka to klasyczny decoupage od środka. Niestety nie miałam pędzelka-gąbeczki o odpowiedniej wielkości stąd na mikołaja dostało się trochę za dużo farby. Poskutkowała to drobnym przebiciem, ale umówmy się, że nikt nic nie widzi ;) Swoją drogą kocham tą serwetkę, ten mikołaj jest przeuroczy :)
3. I ostatni sposób- bombka żarówkowa
Czyli wykonana ze zużytej żarówki. Inspiracje: post o świątecznych dekoracjach z tego bloga i... po prostu grafika google. Jest dużo mniej roboty niż przy decoupage'u więc jak ktoś się nie lubi przemęczać to polecam :) Natomiast jeśli gwint żarówki za bardzo razi po oczach można zakryć go wstążką :)
I tutaj zaczyna się moja modelinowa twórczość... Skomplikowana struktura marchewkowego nosa i czerwona dioda na pyszczku renifera to moje dzieła. Rozpiera mnie duma :D Tradycyjnie- niepolakierowane. To chyba będzie mój znak rozpoznawczy...
Już tak mało czasu zostało do świąt... A ja miałam tyle planów na ozdoby świąteczne. Ale wszystkie zostały pokrzyżowane przez brak czasu. Powyższe bombki miałam rozdzielić na osobne posty, ale jako że przerwy między notkami są dosyć znaczne, postanowiłam zrobić z tego jeden większy post. Mam nadzieję, że mimo wszystko uda mi się coś jeszcze zrobić chociaż ten tydzień będzie należał do bardzo intensywnych.
Co sądzicie o takich ozdobach? Jaki typ bombki przypadł Wam najbardziej do gustu? :)
Pozdrawiam przedświątecznie :)
Święta tuż tuż. Chociaż nie, jak dla mnie daleko jeszcze do nich, ale jak zaczęłam przeglądać różne ozdoby świąteczne to ten klimat nieoczekiwanie wtargnął do mojego mózgu jak yeti do góralskiej chaty i zasiał tam istne spustoszenie. Ogarnęłam się, kupiłam wszystko co potrzeba i zaczęłam robić christmasowe dekoracje. Nieudany lampion, nieudana bombka, nieudana świeczka. W ogóle jak dorwałam się do farb wyglądałam zapewne jak dziecko stojące przed półką ze słodyczami w markecie (nie, ślina mi nie ciekła). Oczywiście się wkurzyłam gdy nic nie wyszło mi jak należy, ale zawsze istnieje alternatywa pt. wywalić wszystko do kosza bądź oddać rodzinie. Wybrałam opcję nr 2.
A tymczasem zaprezentuję Wam zeszłoroczną czy nawet wykonaną 2 lata temu świąteczną butelkę. Kompletnie nie miałam weny do zdjęć, ale sorry, taki mamy klimat. Oczywiście praca tradycyjnie niepolakierowana.
A tymczasem zaprezentuję Wam zeszłoroczną czy nawet wykonaną 2 lata temu świąteczną butelkę. Kompletnie nie miałam weny do zdjęć, ale sorry, taki mamy klimat. Oczywiście praca tradycyjnie niepolakierowana.
A na deser jeszcze 7 dziwnych faktów o mojej osobie (tak naprawdę każda informacja o mojej osobie jest dziwna, ale tutaj musiałam uszczuplić je do grona 7 wybrańców). Nominację dostałam od nieidealnej perfekcjonistki za co bardzo dziękuję :) Tym razem nie nominuję nikogo ale zachęcam osoby czytające ten post do wzięcia udziału i podzielenia się 7 faktami o sobie.
1. Nie mam facebooka (czyli...nie istnieję?o.O). Póki co nie jest mi to do niczego potrzebne, więc nie widzę sensu w zakładaniu tam konta. Cud, że mam bloga.
2. Makijaż to u mnie sporadyczność. Mam wrażliwą, atopową cerę, więc reaguje ona różnie na wszelakie substancje. Poza tym cenię naturalność, a co! ;)
3. Mam słabość do Disney'a i ich bajek. Nic na to nie poradzę. Co prawda nie jest to fascynacja tak intensywna jak za lat dziecięcych (a może jest...), ale nadal dobrą bajką nie pogardzę ;)
4. Nie przepadam za imprezami (mało powiedziane). Oczywiście lubię się powygłupiać w gronie najbliższych znajomych, pogadać i spędzić razem czas, ale te 'typowe' imprezy to już nie dla mnie. Poza tym nienawidzę disco-polo więc gdy trzeba do tego tańczyć, uciekam gdzie pieprz rośnie :)
5. Nie umiem ugotować praktycznie niczego. Na poważnie. Coś tam niby zrobić umiem, ale jest to poziom tak denny, że aż wstyd się przyznać. Ale za to baaaardzo lubię jeść ;)
6. Moim kolejnym dziwactwem jest fakt, iż w dobie photoshopa nie obrabiam zdjęć komputerowo. Po prostu lubię poeksperymentować z ustawieniami w aparacie typu balans bieli, ISO, czas otwarcia migawki. Zdarza mi się 'podrasować' zdjęcie, gdy kadr jest niczego sobie a niestety nie miałam czasu na zabawę z ustawieniami (dodaję wtedy o tym wzmiankę w poście). Ewentualna obróbka polega na dodaniu podpisu.
7. Choć uwielbiam robić zdjęcia to sama nienawidzę być fotografowana. Czuję się wtedy skrępowana i zawsze wychodzę beznadziejnie. Nie pomaga mi również fakt, iż jestem niefotogeniczna. I te wszystkie szkolne zdjęcia legitymacyjne- dowód na to, że można wyglądać jak przygłup nawet gdy wiesz, że ktoś robi ci zdjęcie.
To by było na tyle. Aaa tak, wspominałam kiedyś, że chcę wprowadzić jakieś zmiany i od tamtego czasu myślę nad nową nazwą i nagłówkiem więc jeśli coś się zmieni to jesteście poinformowani ;) Muszę po prostu odnaleźć się w blogowej społeczności, a nie chcę zatracić własnego 'ja'. W najbliższym czasie natomiast możecie spodziewać się postów z wymienionymi w pierwszym akapicie pracami.
2. Makijaż to u mnie sporadyczność. Mam wrażliwą, atopową cerę, więc reaguje ona różnie na wszelakie substancje. Poza tym cenię naturalność, a co! ;)
3. Mam słabość do Disney'a i ich bajek. Nic na to nie poradzę. Co prawda nie jest to fascynacja tak intensywna jak za lat dziecięcych (a może jest...), ale nadal dobrą bajką nie pogardzę ;)
4. Nie przepadam za imprezami (mało powiedziane). Oczywiście lubię się powygłupiać w gronie najbliższych znajomych, pogadać i spędzić razem czas, ale te 'typowe' imprezy to już nie dla mnie. Poza tym nienawidzę disco-polo więc gdy trzeba do tego tańczyć, uciekam gdzie pieprz rośnie :)
5. Nie umiem ugotować praktycznie niczego. Na poważnie. Coś tam niby zrobić umiem, ale jest to poziom tak denny, że aż wstyd się przyznać. Ale za to baaaardzo lubię jeść ;)
6. Moim kolejnym dziwactwem jest fakt, iż w dobie photoshopa nie obrabiam zdjęć komputerowo. Po prostu lubię poeksperymentować z ustawieniami w aparacie typu balans bieli, ISO, czas otwarcia migawki. Zdarza mi się 'podrasować' zdjęcie, gdy kadr jest niczego sobie a niestety nie miałam czasu na zabawę z ustawieniami (dodaję wtedy o tym wzmiankę w poście). Ewentualna obróbka polega na dodaniu podpisu.
7. Choć uwielbiam robić zdjęcia to sama nienawidzę być fotografowana. Czuję się wtedy skrępowana i zawsze wychodzę beznadziejnie. Nie pomaga mi również fakt, iż jestem niefotogeniczna. I te wszystkie szkolne zdjęcia legitymacyjne- dowód na to, że można wyglądać jak przygłup nawet gdy wiesz, że ktoś robi ci zdjęcie.
To by było na tyle. Aaa tak, wspominałam kiedyś, że chcę wprowadzić jakieś zmiany i od tamtego czasu myślę nad nową nazwą i nagłówkiem więc jeśli coś się zmieni to jesteście poinformowani ;) Muszę po prostu odnaleźć się w blogowej społeczności, a nie chcę zatracić własnego 'ja'. W najbliższym czasie natomiast możecie spodziewać się postów z wymienionymi w pierwszym akapicie pracami.