Lubię takie chwile, gdy czując absolutną pustkę twórczą, nagle, w zupełnie niespodziewanym miejscu i porze, odnajduję jakiś kadr. Wcale nie najlepszy ze wszystkich dotychczasowo przeze mnie zrobionych, ani też nieprzedstawiający lawendy w Prowansji czy cudnego zachodu słońca na krańcu świata, ale po prostu... nietypowy.
Bo napawa mnie chęcią do działania.