Sesji czas dogonił nas.
W związku z tym wszyscy biedni studenci łączą się teraz w bólu i resztkami sił s
Tak, to są właśnie studia.
Wzrastające w tym okresie dzienne zapotrzebowanie na kawę zapewnia nam dozgonną wdzięczność kawowych koncernów, a światło palące się w pokoju do 3 w nocy wywołuje uśmiech na twarzy naszego dostawcy prądu.To również w tym okresie częściej słyszymy bluzgi z ust poirytowanych studiowaniem znajomych, a częstość występowania hipokrytów jest wprost proporcjonalna do ilości 5 w indeksach. A raczej w internetowych kontach.
A ja piszę posta.
Bo test z blogowania zdałam na 2. Z minusem. Ale od tego są 2, żeby je poprawiać. Więc pełna skruchy wracam na internetowe poletko, by znowu siać, a nie tylko zbierać plony.
Sami widzicie co nadmiar nauki robi z mózgiem. Papka jak gerberowe zupki.
I z racji takiej, że wczoraj miałam egzamin (yep, nie masz wolnej auli, piszesz w soboty, deal with it) postanowiłam uczcić to nowym postem.
Zatem... Na 25 urodziny mojej siostry, które miały miejsce w zeszłym roku, jak zwykle postawiłam na handmade. Coś tam naskrobałam farbami na kartce i pobawiłam się w decoupage. Jeśli o malunek chodzi- znalazłam takowy w google i posługując się zacną techniką znaną ludziom mało kreatywnym zwaną kopiowaniem, zrobiłam nieco zmodyfikowaną wersję tejże pracy. A moją słabość do Disneya znacie więc co tu dużo tłumaczyć. To rodzinne.
Cóż, na dzisiaj to tyle. Reszta postów pod zbiorczym tytułem "Życie to jest ciężkie, a studia są dziwne" powinna pojawić się wkrótce. Mój mózg ma Wam tyle do opowiedzenia!
Tymczasem zmykam napawać się nicnierobieniem.
Pozdro!