A tego to tutaj jeszcze chyba nie było. Także oto i one, pierwsze ozdobione przeze mnie świeczniki.
Nie za bardzo miałam pomysł jak je ozdobić, ale doszłam do wniosku że biel i złoto to duet, który zawsze ze sobą współgra, a żeby nie było tak pusto dołożyłam do tego konturówkowe serca.
I finito.
Świeczniki są przeznaczone na prezent, natomiast przyznam się szczerze, że efekt spodobał mi się na tyle, że postanowiłam zrobić takowe i dla siebie. Niechaj przyświecają mi w chłodne, jesienne wieczory spędzane nad książkami... Tylko najpierw muszę je jeszcze zrobić.
A właśnie, a propos książek, toż to mamy już 6 września! Nie pozostaje mi nic innego jak tylko życzyć powodzenia wszystkim, którzy jeszcze do szkół chodzą. Mówią, że szkoła to najpiękniejsze lata życia... Dobrze, że tylko mówią.
Tymczasem pogoda za oknem znowu straszy. Już czuje nadchodzącą "jesienną depresję". Zimne poranki, chłodne wieczory- jestem na "nie". I choćbym nie wiem jak bardzo starała się przekonać siebie do tej "kocykowo-książkowo-herbacianej" strony jesieni, to przeważa we mnie uczucie przygnębienia, niechęci do nocy rozpoczynającej się o 16, i nostalgii. Tak, mimo że mam jeszcze niecały miesiąc wakacji czuję już tęsknotę za odchodzącym latem, wolnością i beztroskim odpoczynkiem. Yep, dekadentyzm mam we krwi.
Myślałam, czy by nie rozpocząć ogólnopolskiego hejtu na jesień, ale... Lubię ją w jakimś stopniu. Co prawda tylko gdy liście szeleszczą mi pod stopami, słońce przygrzewa w ten przyjemny sposób,a chłodne poranki da się jeszcze zniwelować kubkiem gorącej herbaty, ale to zawsze coś.
A może jesień jest dla mnie coroczną szansą, by zmienić swoje podejście do życia i stać się w końcu optymistką?
Tia.Dobra, koniec końców postaram się jakoś pozytywnie nastawić do tej jesieni.
Tylko ja nie lubię marznąć :(