A tego to tutaj jeszcze chyba nie było. Także oto i one, pierwsze ozdobione przeze mnie świeczniki. Nie za bardzo miałam pomysł jak je ozdobić, ale doszłam do wniosku że biel i złoto to duet, który zawsze ze sobą współgra, a żeby nie było tak pusto dołożyłam do tego konturówkowe serca. I finito. Świeczniki są przeznaczone na prezent, natomiast przyznam się szczerze, że...
Po raz kolejny. Jak zwykle wszystko mi zostało na ostatnią chwilę, tym razem jednak nie z mojej winy, po prostu świat zaczął mnie zawalać obowiązkami związanymi z remontem w domu... Ale wiecie jak jest, kto nie lubi smaku adrenalinki? Wyjdzie/nie wyjdzie/wyjdzie/ nie wyjdzie/ wyjdzie? Wyszło! :) Przyznam się Wam szczerze, że lubię te pudełeczka ślubne (oczywiście robić, nie dostawać lol :P). Bo kwiaty...
No i mamy sierpień proszę państwa. Miesiąc, w którym temperatura w ciągu dnia jest wyższa niż moje IQ, zaś chłodne wieczory niemalże dorównują temperaturze mojego serca. Miesiąc, w którym łapiemy jeszcze promienie słoneczne (pozdrowienia dla tych co robią to tak umiejętnie jak ja- siedząc w cieniu), co by wyprodukować sobie ilości witaminy D starczające na najbliższy rok, jak i miesiąc, w którym łapczywie...
Z bólem serca przyznaję- jestem perfekcjonistką. Ostatnio dzięki prezentacji rozwojowca <proszę bardzo łapcie linka> dowiedziałam się, że istnieje uwaga uwaga- nie tylko 1 rodzaj tegoż zjawiska. Z niemałym zaskoczeniem zorientowałam się, ku mojemu niezadowoleniu zresztą, że jestem w większej mierze perfekcjonistką neurotyczną... A więc jak to jest z tym perfekcjonizmem proszę państwa? Otóż perfekcjonizm urósł w moim życiu do rangi schorzenia. Tak tak,...
Biel i róże. To mi się nigdy nie znudzi. Wiecie co? Spojrzałam sobie ostatnio na moją przygodę z decoupagem. Z przerażeniem stwierdziłam, że nadal nie wyrobiłam sobie swojego stylu w decu, nadal lawiruję pomiędzy wszystkim co możliwe, ale jedno jest pewne- są motywy, które w moim sercu goszczą na stałe. Tak jak ten dzisiejszy. Yep, gdzieś tam głęboko głęboko, za tą grubą warstwą...
Witam witam witam! Od kilku dni jestem w końcu wolnym człowiekiem, a lato uderzyło mi do głowy. Kochani, jedno słowo- wakacje. Po kolejnym ciężkim roku tyrania przyszedł w końcu czas na beztroskie oglądanie seriali (chociaż ja, jak to ja, żadnego na pewno nie dokończę), wylegiwanie się w ogrodzie na hamaku, grę w badmintona czy tenisa, nadrabianie książkowych zaległości, i wiele, wiele innych. Ale...
O mamma mia! Nie było mnie tu chyba... ładnych parę miesięcy. Można by wywnioskować, że porzuciłam blogowanie na stałe. A jednak proszę Państwa, nie! Od 1,5 roku uczę się umiejętności opanowywania życia. Jak widać, z marnym rezultatem, ale hej, ja się dopiero uczę. Do blogowania mam zamiar wrócić, do rękodzieła również, ale wszystko to dopiero po tym, gdy uda mi się rozciągnąć dobę...