Uaaa, zaszalałam. A raczej dałam ciała. "Miał być post" przestaje być tłumaczeniem, a zaczyna być moim mottem życiowym. I serio, miał być, ale los znowu sobie ze mnie zakpił i zdjęcia do posta zostawiłam na komputerze stacjonarnym w domu. A dom z kolei "zostawiłam" na miesiąc. Ale w końcu jestem. Niezbyt często przyznaję się do tych patetycznych klimatów nawiedzających moje mózgowie i serce,...