No i szlag trafił cały mój misterny plan regularnego blogowania. Posty miały być co 7-10 dni, a tu nagle 11, 12,13 i nadal nic. Nawet organizowanie czasu w kalendarzu z biedry nic nie dało. Przyszła pora na apatię, zniechęcenie, jesienną deprechę i przemęczenie materiału. Ilekroć zabierałam się za zrobienie zdjęć pracom wykonanym przez wakacje, moje 4 litery błagały o ponowny odpoczynek na kanapie....
A mówiąc mały mam na myśli naprawdę mały mix zdjęć. A wszystko przez to że... Pod względem fotograficznym przespałam te wakacje. Przespałam totalnie. Najpierw czas gdzieś się rozpływał, później zaś susza zabrała mi wszystkie kadry, które planowałam. Mogłabym się rozzłościć, drzeć się wniebogłosy i wierzgać nogami, ale co to da? Parę siniaków i ewentualnie zdarte struny głosowe. Mimo ewidentnego przewinienia z mojej strony,...