Lubię takie chwile, gdy czując absolutną pustkę twórczą, nagle, w zupełnie niespodziewanym miejscu i porze, odnajduję jakiś kadr. Wcale nie najlepszy ze wszystkich dotychczasowo przeze mnie zrobionych, ani też nieprzedstawiający lawendy w Prowansji czy cudnego zachodu słońca na krańcu świata, ale po prostu... nietypowy. Bo napawa mnie chęcią do działania. ...
Moje pierwsze w tym roku. I chyba nie ostatnie ;) Jakoś tak się złożyło, że po latach weselnej posuchy nadszedł rok wysypu ślubów. Sama przestałam je liczyć po pierwszej 100. A tak na poważnie, to nie orientuję się, ile już wesel w tym roku i w zeszłym powinnam była odbębnić, ale chyba trochę ich było. Nie można mnie jednak było na nich zobaczyć,...