Siema ziomale!
Zaskoczeni, hm? Nie było mnie chyba lata świetlne, bo zapomniałam jak się pisze posty. Starość nie radość, młodość nie wieczność. Miesiąc od ostatniego posta... Biję własne rekordy, taki typ człowieka. Po prostu jestem ambitna i wykraczam poza utarte schematy, taaak, cała ja :P
A w temacie zdjęć... O ile pamięć mnie nie zawodzi (a w sumie jej nie można ufać) to zrobiłam je w styczniu czy w lutym, ale jakoś tak przywodzą mi na myśl wiosnę. Dlatego dajcie mi Nobla za tytuł posta, wiem, że jestem kreatywna.
Na jednym ze zdjęć możecie też zobaczyć mojego Mruczolda (tutaj wstawiam milion serduszek), przy czym zaznaczam iż nie jest to jego imię,a jedynie pieszczotliwe określenie (których zresztą jest kilka). I nieskromnie przyznam, że jest to najlepszy model ever ;)
Naprawdę chciałabym coś jeszcze napisać, ale zakres mojego słownictwa jest zbyt ograniczony. Niech zamiast mnie, przemówią moje fotografie (i tutaj mina zatroskanego filozofa).
Póki co ogłaszam, iż znowu mogę zniknąć na miesiąc lub dłużej, jednak wiedzcie, że blog pozostaje przy życiu, mimo tak lichej częstotliwości dodawania postów :)