Od pół roku nie zgrywałam zdjęć z aparatu. To straszne. Więc gdy niespodziewanie naszła mnie ochota na zrobienie z tym porządku to podczas zrzucania wszystko się zacięło, komputer ześwirował i skończyło się na moich dobrych chęciach i kilku zrzuconych fotografiach, które oglądacie w tym właśnie poście. A ów post piszę dzień wcześniej, zmęczona, z bolącą głową, o godzinie 22 z groszami, albowiem akurat taki mam kaprys. Jak brzmi moja recepta na zły humor? Blog lekarstwem na całe zło ;)
Potrzebowałam zmian. Zmiany są przecież potrzebne, żeby nie powiedzieć- konieczne. Wspominałam w ostatnim poście, że nie należę do ludzi odważnych stąd wprowadzam je etapowo, małymi kroczkami. Pierwszym etapem było ścięcie włosów. Niby głupota, ale jednak- zmiana. Przyznam, że dosyć trudno jest mi się przyzwyczaić do krótszych włosów, ponieważ poprzednia długość była znaczna (do pasa), ale co się tu nad tym rozwodzić. Zdecydowałam się i podjęłam działania- to się liczy. Dodatkowo kupiłam w końcu statyw także kolejny krok naprzód. Nie wiem dlaczego z tym tak długo zwlekałam. Chociaż nie, wiem. Po prostu nie potrafiłam się zdecydować, który model chcę kupić i czy warto inwestować w droższy sprzęt. Ostatecznie doszłam do wniosku, że statyw to tylko statyw a lepiej uzbierać kasę na lepszy obiektyw :)
Ostatnio znowu łapią mnie te nostalgiczne klimaty. Chciałabym wrócić do dzieciństwa... Perspektywa tego, że kiedyś dobiję do 30stki mnie przeraża. Przeraża mnie całe to "dorosłe życie", bo ja wciąż jestem dzieckiem. Nie da się z dnia na dzień zmienić z dziecka w dorosłego, a przecież wiek to tylko liczba. Ktoś nagle zburzył mój świat i kazał przenieść się do równoległego, gdzie panują zupełnie inne zasady a dzień bez stresu jest dniem straconym. Ja tak nie chcę. Chcę cieszyć się drobnostkami, nie przejmować się kłopotami i móc beztrosko "nic nie robić". Tak, chcę znów być dzieckiem. Dlaczego lata 90 tak szybko minęły?
Niektórzy ludzie twierdzą, że wspomnienia są bez sensu. Według mnie wcale nie są. Co złego jest w tym, że wracamy myślami do przyjemnych chwil? Jacy byśmy byli bez wspomnień? Pewnie, nie możemy żyć przeszłością, ale tu wcale nie o to chodzi. Wspomnienia potrafią łączyć ludzi, sprawiają, że nabieramy do wszystkiego dystansu. A moje wspomnienia wywołują uśmiech na mej twarzy. Wiem, zdarza mi się (jak w powyższym akapicie) chcieć wrócić do przeszłości, ale świadomość tego, że się nie da, działa na mnie jak budzik dzwoniący o 7 rano- wstaję i biorę się do roboty nie rozmyślając nad tym jak bardzo chce mi się spać. Czasu nie cofniemy, ale warto się na chwilę zatrzymać i zamiast wciąż planować przyszłość, powspominać przeszłość.