Dzisiaj małe podsumowanie sierpnia. Nie wiem co mnie wzięło na taki post, ale po prostu staram się cieszyć ze wszystkiego i chcę dostrzegać pozytywne aspekty życia. Czyżbym głupiała na starość? ;)
Ulubiony film
W tym miesiącu obejrzałam raczej niewiele filmów, ale Dziewczyna i chłopak, wszystko na opak z miejsca stał się moim ulubionym! Fajna para na ekranie, wydarzenia opisywane z punktu widzenia Juli i Bryce'a (to komiczne, jak obydwoje różnie postrzegali swoje zachowania ;)) i mamy pozytywny film o nastoletniej miłości. Ale nie jest to typowy film dla nastolatków- czyli o imprezowiczach buntujących się przeciw rodzicom. Akcja jest osadzona w XX wieku, od 1957 do 1963 (jeśli dobrze pamiętam) więc mamy skok do przeszłości. Dla mnie film idealny na niedzielne popołudnie ;)
Ulubiona książka
Na początek powiem Wam, że osiągnęłam swój wakacyjny cel i przeczytałam wszystkie książki Sparksa, które były w bibliotece (a Pamiętnika nie było, porażka). Dlatego jako ulubioną książkę wybieram powieść tego właśnie autora pt. Na zakręcie. Lekki styl pisania Sparksa oraz ciekawa fabuła sprawiają, że książkę czyta się szybko i swobodnie, a jednocześnie przyjemnie. Książka jest o policjancie, który samotnie wychowuje syna po tym, jak ktoś potrącił jego żonę. Od tamtej pory jego życiowym celem stało się schwytanie człowieka, który zbiegł z miejsca wypadku, nie udzielając pomocy jego ukochanej. To tak w skrócie, reszty nie zdradzę, musicie sami przeczytać :)
Coś pozytywnego
1.Nie będę wiecznie narzekać (mimo że leży to w mojej naturze) dlatego postanowiłam dodać taki punkt do podsumowania sierpnia. I tutaj wybieram sesję zdjęciową z moją koleżanką. Przymierzałyśmy się do tego już od dłuższego czasu, a miałam już pomysł na zdjęcia więc problemem była...pogoda. Przekładałyśmy sesję 2 czy 3 razy, ale ostatecznie zdecydowałyśmy się na jakiś tam czwartek i oczywiście padało. Mimo to sesję zrobiłyśmy. Wyszła w takim trochę klimacie retro, bo z powodu braku słońca postawiłam na fotografię czarno-białą, ale i tak jestem zadowolona :) Kilka zdjęć (pff, dokładnie 2, ale kilka lepiej brzmi) mogliście zobaczyć w poście Plans are only plans, w tym również poniższe.
2.Spotkanie ze znajomymi. Mieć prawdziwych przyjaciół to skarb. Zachowywać się wśród nich swobodnie- to oznaka, że dużo o sobie wiemy i akceptujemy swoje wariactwa. I ja cenię takie momenty, bo nie ma to jak naobżerać się ciastkami aż do bólu brzucha, tańczyć do Baby Jane (który to kawałek gorąco polecam) i śmiać się z głupot. Wtedy wraca do mnie pozytywne nastawienie do życia.
3.Ostatnio zajrzałam do książki od przedsiębiorczości i znalazłam taki oto napis na początku (chyba nudziło mi się na lekcji). To moja szkolna dawka buntu ;) Nazwijmy to nawiązaniem do nieuchronnie zbliżającego się roku szkolnego.
No nic, nie ma co się rozpisywać (ostatnio dobrze mi to wychodzi; plus zapewne już zauważyliście, że jestem mistrzynią wtrąceń) także już kończę. Mam nadzieję, że nie zanudziłam Was na śmierć tym nudnym postem.
Życzę Wam udanego powrotu do szkolnej rzeczywistości :)
Niech moc będzie z Wami ;)